Iława, media, psychologia, propaganda, sztuczna inteligencja, kwanty, las, kosmos, nauka, transhumanizm, biologia syntetyczna, edycja genów, interfejs mózg-komputer, nowoczesna spółdzielczość, badania podstawowe i wszystko inne co mi przyjdzie do głowy. Blog niezależny. Autor nieopłacany.
Już po kampanii wyborczej więc o wydarzeniach, o których nie wypadało w niej wspominać, ale ważnych dla historii Iławy. O pracowniku ratusza w Iławie, który grzebał po lasach ludzi zamordowanych przez lekarza na polecenie władz. Ale też o czymś więcej ( w komentarzu pod tekstem). Zapraszam do lektury krótkiego mikroopowiadania:
-----------
Dziura
Schnela
Józef
Schnel wszedł do swojego domu na ul. Zamkowej. Rzucił palto na wieszak.
- Co tak długo dzisiaj? Zapytała żona Magda.
-
Trzydziestu było i późno zawiadomili. Dziurę prawie po ciemku
zasypywałem. Padam
z nóg.
-
Zaparzę kawy.
-
Zbożowej, tfu...
-
Ciesz się że to jest.
W
lutym 1944 w Deutsch Eylau nikomu się nie przelewało. Nawet dozorcy ratuszowemu,
który dorabiał pochówkami. Roboty było i owszem, ale na nieszczęście
dla Józefa, najczęściej grzebał nie bogatych obywateli miasta,
ale więźniów
pobliskich obozów.
Magda
z Józefem siedli do stołu na którym, oprócz kawy parowała
kartoflanka. Za oknem
kościelny dzwon wybijał osiemnastą.
-
Czym ty tak pachniesz, sosną?
-
nie mówiłem Ci, zaczęliśmy ich chować w lesie za Gajerkiem, bo
stare miejsce
się skończyło. Za dużo tych bandytów.
-
podobno nie tylko bandyci, Milerowa mówiła że tam też jeńcy
wojskowi, jeden nawet
znajomy jej rodziny spod Lubawy.
-
ja tam życiorysów nie czytam, służba mówi że bandyci, burmistrz
mówi, że bandyci.
Po co władza miałaby kłamać?
-
czego ich tyle umiera?
-
a ja wiem? Chudzi jacyś, może chorują. Może im dowożą takich
chorych, nie do wyleczenia.
Ale pytałem komendanta obozu czy tyfus czy coś, czy trzeba mocno
się odkażać,
to nie.
Nie
wspomniał Magdzie, że zwłoki miały również poranione ręce, a
często i plecy, jakby
wysmagane kablem. Czasem ciała były żółtawe, z wysypką, jakby
więźniowie byli
czymś otruci. Kiedyś wpadło mu w ucho coś owsiance podawanej
więźniom przez lekarza obozowego. Raz rozmawiał o swojej robocie z
urzędnikami w ratuszu. Gdy podzielił
się swoimi postrzeżeniami, Hans, zastępca miejscowego szefa NSDAP, spojrzał
jak wściekły wilk w jego oczy i spytał – masz rodzinę, chcesz
żyć? To skończ
z szerzeniem antyniemieckiej propagandy i zamknij pysk. No to
zamknął. Powie
babie, baba innej i będzie nieszczęście. Nie moja sprawa –
pomyślał – władza
wie co robi z bandytami. Mówią że jestem przygłupi, niech gadają,
ale nie tak
żeby ryzykować bez sensu.
Przed
snem Józef włączył radio. Na froncie wciąż idzie dobrze,
wycofujemy się aby
przegrupować się do ostatecznego, zwycięskiego uderzenia.
-
To dobrze, szepnął ziewającej Magdzie. Róbmy dobrze swoje, a o
resztę zadba partia
i Fuhrer.
Musiał się wyspać bo następnego dnia musiał znów
poszerzyć dziurę
w lesie. Odbieranych z obozu ciał było coraz więcej i więcej.
Czasem koń ledwo
uciągnął wóz. W głowie Schnela też zrobiła się dziura.
Dziura pamięci, już
nawet nie wiedział ile setek zagrzebał. Nie myślał dlaczego i
kogo. Trzeba było
zarabiać pieniądze na rodzinę i być posłusznym władzy. Tylko to
było ważne. Tylko
to.
-----------
Nie wymyśliłem sobie ani Schnela ani lekarza obozowego, wykańczającego więźniów trującą owsianką. To postacie z zeznań świadków dotyczących wojennych obozów w Deutsch Eylau, które znaleźliśmy w archiwach IPN. O pochówkach w lesie pisało i mówiło się w Iławie od dziesiątków lat.
Reszta tekstu jest o mechanizmach psychologicznych, który bezwzględnie wykorzystany może prowadzić do rzeczy przerażających. Czasem mamy okazję zobaczyć demony tych mechanizmów, wypełzające zza mgły propagandy. Chciałbym, żebyśmy mogli uświadomić jak najwięcej osób, że wcieleniem kolejnego globalnego zła nie będą fani malarza z wąsikiem z nacjonalistycznej partii robotniczej. Nie będziemy wiedzieli jak wygląda, nie odgadniemy którą ideologią się posłuży, nie znamy znaku pod jakim wystąpi. Pewnie będzie to znak miły i sympatyczny. Może jakaś emotka. Ale wiemy jakie mechanizmy będzie wykorzystywać. Strach i Posłuszeństwo. Postawmy im naprzeciw Rozum i Wiedzę.
Już o tym wspominałem w tamtym roku. Dzięki zagospodarowaniu obecnej dziury w iławskim ratuszu grafiką dotyczącą Schnela i dołączoną informacją (np. przez QR kod), możemy stworzyć projekt edukacyjny, pokazujący w jaki sposób posłuszeństwo władzy, konformizm, zaufanie autorytetom, uleganie propagandzie, itp. może stworzyć zarówno współwinnych zbrodni, jak i potulnych, akceptujących zło, świadków.
Możemy także pokazać mieszkańcom jak się bronić przed manipulacjami władzy, obojętnie jakiej, obojętnie na jakim szczeblu. Będzie to jednocześnie upamiętnienie ofiar tutejszych obozów, obok którego ciężko będzie przejść obojętnie. Dziurę zapewne niedługo zalepią, ale bez problemu stworzymy nową.
Kilka lat temu pisałem już o wilkach w okolicy Iławy.* Temat wraca od czasu do czasu do mediów, bo wilków zrobiło się jeszcze więcej. Niektórzy straszą, że na tym nie koniec. Z tego co widzę w lasach, ich populacja jeszcze może trochę wzrosnąć ale do stabilizacji jest już blisko. Jak to się stanie? Warto przybliżyć te mechanizmy bo nie są powszechnie znane.
Lasy wokół nas to najczęściej plantacja drewna, więc nie są to naturalne warunki dla zwierząt. Ale nawet i tu populacja wilków zacznie być wyhamowywana przez presję wywieraną przez inne czynniki. Obszar leśny jest ograniczony, więc zbyt dużo wilków, to konkurencja o pożywienie. Gdy w lesie jest go mniej zwierzęta starają się je pozyskać poza nim, na przykład łapiąc zwierzęta hodowlane. Załóżmy jednak, że człowiek za pomocą psów pasterskich czy dronów, zaczyna skutecznie bronić swoich zwierząt i wilk musi wrócić do lasu. Co się dzieje?
Najistotniejsze jest to, że aby zaspokoić głód, wilki muszą polować na coraz sprawniejsze, mocniejsze zwierzęta. Te słabe zostaną zjedzone szybko, potem polowanie zaczyna być trudniejsze. Po pierwsze dlatego, że zwierzyna jest coraz bardziej czujna, szybciej ucieka, ostrożniej się porusza. Po drugie, zwierzęta też mają się czym bronić. Na przykład poroże, które nie służy tylko do konkurowania o samice, ale jest także środkiem obrony. To samo z kopytami. Łosie łamią wilkom żebra, nogi, uszkadzają czaszki.** Wilki wiedzą czym pachnie poroże jelenia więc jeleń, może skutecznie nimi wilkom grozić.***
Wilki wolą polować na zwierzęta bez rogów. W przypadku jeleni wapiti badacze pokazali, że wilki niekoniecznie wybierają sobie na ofiary osobniki najsłabsze, ale takie bez poroża.****. Te z porożem mogą im zagrozić.*****
Wytłumaczenie tego fenomenu jest stosunkowo proste. Atak na lepiej uzbrojone zwierzęta to większe straty. Nawet jeśli te, jak jeleniowate, wolą ucieczkę niż walkę. Zapędzone w sytuację bez wyjścia walczą. I ranią wilki. Niektóre urazy, połamane żebra, czy kończyny, rozdarta skóra, często szybko się leczą, ale część uszkodzeń kończy się też zakażeniem czy trwałym upośledzeniem funkcji. Taki osobnik może umrzeć lub przedstawia mniejszą wartość dla stada. Kolejne polowanie odbywa się w osłabionej grupie, co znowu podnosi ryzyko i czasem kolejne ofiary. W ten właśnie sposób zwykłe poroże zwierząt ma swój udział w skutecznej regulacji populacji wilków. To zresztą przykład naturalnego wyścigu zbrojeń i kompromisów w świecie zwierząt. Stąd też w większych i naturalnych kompleksach leśnych natura znajdzie punkt równowagi. Naszym zadaniem jest to, żeby te obszary były coraz większe i coraz bardziej naturalne.
Jeśli chodzi o ataki na ludzi - to się niestety zdarzy, prędzej czy później i u nas. Jednak ludzie częściej są atakowani przez psy, więc lepszą metodą na ochronę ludzi jest wprowadzenie zakazu posiadania psów. Ale wiemy, że ten postulat nie jest zbyt rozsądny czy realny, bo ludzie bardziej cenią sobie korzyści z posiadania psów, niż boją się realnych zagrożeń z ich strony. Taką samą kalkulację mentalną powinniśmy prowadzić w przypadku wilków, jednocześnie zwracając baczniejszą uwagę na ochronę dzieci i osób słabszych.
Od pracy przy reklamach Kościoła Katolickiego, przez robotę na odcinku komunistycznej propagandy dla młodzieży, do marketingu w zachodnich korporacjach. Czyli 40 lat z Jurasem.
W latach szkoły podstawowej z jednej strony słuchałem u Babci Radia Wolna Europa i Głosu Ameryki. Z drugiej czytałem „Na przełaj” i słuchałem Rozgłośni Harcerskiej – narzędzi propagandy PRLu służących do kształtowania światopoglądu młodzieży. Właśnie tam zarabiał pieniądze Jurek Owsiak.
Dlaczego piszę o propagandzie? W tych młodych latach bardzo dużo czytałem. Szczególnie interesowały mnie książki o niemieckich obozach zagłady. Myślę, że pytanie – dlaczego i jak, skierowało mnie w stronę psychologii społecznej, a stamtąd do propagandy. Promotorem mojej pracy dyplomowej był Minister Kultury i Sztuki z czasów rządów Jaruzelskiego: Kazimierz Żygulski, specjalista od propagandy filmowej. Stąd jestem blisko tematu, choć Jurasowi o wiele bliżej było do propagandy związanej z muzyką. Do mediów wprowadził go właśnie specjalista w fachu muzycznym: Wojciech Waglewski, syn pracownika komunistycznych mediów, z czasów gdy ci strzelali Polakom w tył głowy. Dobrzy specjaliści. Jeszcze do dziś pobrzmiewa mi czasem w myślach kawałek Riders of the Storm. Nawet przez kilka lat myślałem, że to utwór Voo Voo, zespołu Waglewskiego, choć to był tylko cover grupy The Doors.
To, co Juras prezentował w mediach, wygłupy z Towarzystwem Przyjaciół Chińskich Ręczników, było na początku oryginalne i śmieszne. Ale szybko przestało bawić, bo schemat zabawy się powtarzał, a poza nią nie było nic. W tym czasie przewijały się w mediach, w których pracował Owsiak, treści poważniejsze i kontestujące reżim, więc przestałem na niego zwracać uwagę. Niesłusznie.
Dopiero za jakiś czas wyszło, że oprócz pracy w komunistycznej propagandzie, zarabiał również w nomenklaturowych spółkach powiązanych ze służbami specjalnymi. No cóż resortowy dzieciak - syn pułkownika milicji.
Bawimy się, a przy okazji dowiecie się, kto jest Bardzo Złym Złem
Cała działalność Owsiaka to praca w propagandzie. Będzie w tym pracował do końca świata i o jeden dzień dłużej. Jest bardzo dobrym specjalistą. Podstawą jego propagandy jest 99% treści absolutnie nie związanej z przekazem perswazyjnym. Juras zajmuje się muzyką i działalnością charytatywną. Ale dzięki temu to co powie, raz na jakiś czas, bardzo szybko zostanie przyjęte w zakres wiedzy czy przekonań osób, którym podoba się jego główna działalność. I tu dochodzimy do rzeczy najważniejszej. Dzięki tej skuteczności, stale obecny jest w mediach. Osoby decyzyjne zapewniają mu potężną, ogólnopolską promocję właśnie dlatego, że w ten sposób sprzedaje targetowi przekaz, którego wymaga sponsor. Za komuny był to przekaz, który zapewniał masy, że nie jest aż tak źle: można się bawić, no więc się bawimy. Na podobnej zasadzie wspierany był przez rządzące media liberalne po upadku PRL. Obecnie Juras operuje już czysto politycznym przekazem, co widzieliśmy, gdy aluzyjnie porównywał PiSowców do sepsy i stygmatyzował ich jako Zło. Dzięki temu, u nowych sponsorów ma nieograniczone wsparcie marketingowe. W zagranicznych sieciach handlowych, w bankach czy w innych biznesach wspierających korporacyjną politykę na naszych ziemiach. Dla mnie osobiście, osoby nieco autystycznej, szczególnie uderzający jest komunikat, który wyskakuje nagle z ciszy, gdy czasem wieczorem robię zakupy w jednym z niemieckich sklepów. Agresywne, głośne zaproszenie do wsparcia WOŚP. Jakby nie wystarczało im obstawienie wośpowymi gadżetami sklepu i nachalna żebranina za pomocą terminalu płatniczego.
Na Księżyc z nimi!
Tak właśnie wygląda skuteczna propaganda. Robienie rzeczy odbieranych przez ludzi jako dobre, rozdawanie darmochy (w tym przypadku koncerty), kojarzenie się z uśmiechem, pomocą, zabawą, szczęściem. I tylko czasem mrugnięcie okiem do fanów – ej, a tych smutasów co nie tańczą, co nie wspierają pomagania dzieciom, to trzeba by na Księżyc.
À propos: oczywiście Owsiak tego mechanizmu propagandowego sobie nie wymyślił. Świetnie go tylko wykorzystał. Organizacją, która z niego korzystała wcześniej z wielkim powodzeniem, był Kościół Katolicki – czyniący dobro, pomagający ludziom, organizujący darmowe wydarzenia. Ale chyba coś im się tam mająteczku, ziemi, dóbr i władzy przy okazji uzbierało? ;-) Tak, to właściwie ten sam schemat. A Juras dorabiał też u nich w reklamie – robił witraże. To taki wczesny przekaz reklamowy. Bardzo skupiał uwagę uczestników mszy i przez to służył za świetny nośnik. Na kolorowych obrazkach ludziom przypominano różne historie i skutecznie wdrukowywano te obrazy do ich umysłów. Wyobraźcie sobie dawne czasy na naszych terenach. Na zewnątrz codzienna szaruga, a w kościele jasne kolory w witrażach raz w tygodniu - w niedzielę. A jeśli do tego jeszcze zaświeciło przez nie słońce...
Czy teraz już widzicie ten witrażowo-kolorowy styl także w materiałach propagandowych WOŚP?
Kto płaci, ten wymaga
Kościół płacił Jurasowi za robotę przy propagandzie po prostu pieniędzmi. Komuniści w zasadzie też, ale doszły tu jeszcze możliwości dodatkowego zarobku w spółkach. Po upadku komuny, właściwie płacili mu ci sami ludzie (w TVP czy w Radio została w większości ta sama kadra na średnich szczeblach, grupy wpływu też niewiele się zmieniły), ale Juras już rozwinął własny biznes i zaczęła się z tego robić wymiana usług – Owsiak zapewniał władzy odpowiednie wsparcie propagandowe, oni mu reklamę na swoich kanałach, dostęp do bezpłatnej pracy urzędników i dzieci. To samo widzimy teraz przy pracy dla korporacji – ogromne wsparcie medialne na ich kanałach, za rozpowszechnianie przekazu korzystnego dla zagranicznych gigantów biznesowych i tamtejszych struktur biurokratycznych. Juras zawsze przyłączał się do najsilniejszych. Teraz, kolejna zmiana władzy w Warszawie, zapędziła urzędników znowu do roboty. Oczywiście nie rozkazem, a subtelnym działaniem psychologicznym.
Straty Polaków
Juras jest tu jednym z elementów, ale bardzo ważnym, zachodniej polityki informacyjnej skierowanej do Polaków. W takich przypadkach oczekiwane rezultaty są zawsze podobne. Tak jak w przypadku propagandy, w której realizował cele Moskwy, tak i w przypadku przekazu wspomagającego cele Berlina, chodzi o to, żeby miliony ludzi nad Wisłą pracowały dla korzyści polityki zagranicznego ośrodka centralnego i ich machin biznesowych. Po drugiej stronie są oczywiście nasze straty, czyli: ubożenie Polaków, brak szansy na rozwój w kraju, dziury w drogach i podobne skutki. Wszystko to pozornie nie związane z tym, że korporacje uzyskały w Polsce przywileje do eksploatacji miejscowych ludzi, zarówno za pomocą niskiej płacy, jak i preferencji dla swoich działań sprzedażowych (sieci, banki, portale internetowe). Dzięki osłonie medialnej mogą kształtować prawo praktycznie jak chcą, chroniąc swoje interesy.
Lokalnie
Ten schemat propagandowy nie jest tajemnicą. Z powodzeniem wykorzystują go lokalni politycy. Stąd zamiast ofert merytorycznych mamy organizację koncertów, na których pokaże się przedstawiciel władzy, stąd wspieranie fanów sportów, miłość do piesków i kotków, sadzenie drzew i inne zgrane triki. Zgrane, ale zawsze działają. Tak jesteśmy skonstruowani w swej masie jako ludzie. Niewielu potrafi się przed tym bronić. Choćby ze względu na brak odpowiedniej edukacji w szkołach.
Czy w związku z tym, ludzie pomagający Owsiakowi i jego sponsorom są źli? Nie. Większość po prostu nie zna się na polityce, ekonomii czy psychologii. A do pomagania mu pcha ich chęć bycia lepszymi ludźmi. Paradoks, prawda? Natomiast ci, którzy są politykami, wykształceni w takich dziedzinach jak psychologia, ekonomia, socjologia, w większości działają z pełną premedytacją i ze znajomością tych mechanizmów. I przy okazji pomagają swoim karierom.
Epilog
Jeśli zainteresowało Was to co piszę i chcecie wiedzieć, co się dzieje, gdy ktoś ma ważną informację, ale sprzeczną z interesami ludzi, którzy kontrolują media, proszę obejrzycie film Śmierć Zygielbojma.
Dlaczego o tym piszę? Odsłaniając mechanizmy propagandowe na przykładach działania różnych stron sceny politycznej, narażam się właściwie wszystkim. Każdy normalny człowiek przyłącza się do jakiejś grupy, czy choćby się z nią identyfikuje, żeby czuć się częścią jakiejś całości, mieć jakieś wsparcie choćby mentalne. Czy w przypadku polityków – żeby korzystać z doktryny Neumanna – bezwzględnego wsparcia swojej grupy interesów. A ja robię sobie pod górkę u wszystkich, bo wszystkie wpływowe grupy z propagandy korzystają. Dlaczego?
Za każdym razem, gdy ktokolwiek zaczyna rozumieć w jaki sposób bezwzględnie, przez możnych i cynicznych karierowiczów, wykorzystywane są jego dobre strony i słabości, też świat staje się lepszy. Pisząc o propagandzie, dostarczam zwykłym ludziom broni, dzięki której mogą zapobiegać złu i nieszczęściom powodowanym chciwością możnych tego świata.
Tylko dlaczego mielibyście uwierzyć mi, a nie milionerom i miliarderom, którzy codziennie szprycują Was swoją propagandą, czy to w swoich mediach czy przez swoje kukiełki?
Powoli zbliża się marzec - znów będziemy liczyli ptaki na Bagienku. Liczymy je od roku 2021. W maju 2021 zaczęto tu budować wybieg dla psów. Był to akurat czas, w którym kończyliśmy liczenie. Na Bagienku odnotowaliśmy wtedy 27 gatunków ptaków. Obecnie jest ich o 5-8 mniej. Gatunki, które prawdopodobnie zniknęły to:
sójka
rudzik
pierwiosnek
mazurek
piecuszek
kopciuszek
śpiewak
szczygieł
Ubywanie gatunków oznacza milionowe straty dla okolicznych mieszkańców*
Badania prowadziliśmy przez 3 lata. Obserwacje i nasłuch prowadziliśmy każdego roku od marca/kwietnia do maja. Badania były prowadzone przez biologa z wykształcenia oraz przez ornitologa, który od kilkunastu lat zajmuje się liczeniem ptaków.
W roku 2023 włączyliśmy w to dodatkową procedurę polegającą na nagrywaniu i analizowaniu głosów ptaków przez sztuczną inteligencję https://birdnet.cornell.edu/ (Cornell University, Chemnitz University of Technology). W roku 2023 odwiedziliśmy bagienko w celu zrobienia tych badań łącznie 23 razy. W porównaniu do ucha i oka ornitologa, sztuczna inteligencja zaobserwowała po jednym, ale tylko jednym odczycie obecności, w ciągu tych dni: kopciuszka, mazurka i pierwiosnka. Czy to tylko błąd interpretacji? Postaramy się to zbadać w tym roku.
Widać wyraźny spadek w 2023 roku, nie jest to raczej przypadek. Należałoby się przyjrzeć głębiej tematowi, np. przeanalizować wymagania siedliskowe tych gatunków, które zanikły. Zapewne zagrodzenie terenu, dewastacja miejsca, które stanowiło dla tych zwierząt środowisko do spokojnego żeru, toków i bytowania, miało wpływ na zmniejszenie populacji ptaków. Będziemy dalej to badać, żeby sprawdzić czy to jednorazowe załamanie czy też długoterminowe zmiany.
I kilka słów o tle tego badania. Zaczęło się od decyzji o lokalizacji wybiegu dla psów bez konsultacji z okolicznymi mieszkańcami. Zamiast poważnie negocjować, władze postawiły na rozkręcanie medialnych awantur. Nasza grupa mieszkańców wskazywała im różne inne możliwe lokalizacje. Sam proponowałem, na sesji Rady Miasta, dodatkową pomoc negocjacyjną w tym zakresie, a także utworzenie na bagienku użytku ekologicznego. Niestety, nie potraktowano nas poważnie. Wszystko opisane jest tutaj: https://www.swuj.pl/bagienko Władza posunęła się nawet do tego, żeby prymitywnym fikołkiem prawnym odebrać prawo do petycji, choć wyrok NSA wyraźnie wskazuje, że to działanie nielegalne ( https://kurpiecki.blogspot.com/2021/03/tajemniczy-chochlik-w-radzie-miasta.html ).
Zamiast przeprowadzenia rzetelnej inwentaryzacji zwierząt, miasto zamówiło inwentaryzację roślin do której dopisano bzdury wyssane z palca wskazujące, że postawienie wybiegu na Bagienku jest dobrym rozwiązaniem. Oczywiście na dokumencie nie było odnośników do żadnych badań, które potwierdzałyby wymysły piszącego ten dokument.
Nasze badanie wydają się w pełni potwierdzać szkodliwość tego typu obiektów dla przyrody i mieszkańców okolic. Gdy potwierdzi się to także w tegorocznym badaniu przedstawię propozycję postawienia na Bagienku tablicy z gatunkami które stąd zniknęły, wraz z odnośnikiem do opisu działań władz prowadzonych w kontrze do przyrody i do mieszkańców.
Tablica na grafice jest zgrubną, szkicową, wizualizacją stworzoną przez sztuczną inteligencję DALL-E. Nie przedstawia dokładnego projektu ani nie przedstawia dokładnie wymienionych ptaków.
Pozostałe wizualizacje ptaków w tym tekście również nie są dokładne.
Uczelnia, która pobiera 20 tysięcy złotych za semestr studiów lekarskich, organizuje konferencję na temat braku lekarzy w Polsce (1). Sponsorują ją i wspierają medialnie firmy państwowe. Mam dla nich wszystkich dobrą wiadomość. Otóż nie są w Polsce potrzebni nowi lekarze ani ta konferencja. Ludzkie ogniwa między nauką a pacjentem stają się coraz bardziej zbędne. Zamiast tego potrzebne będą sprawne systemy ochrony zdrowia i błyskotliwi naukowcy. I możemy zacząć to robić w Iławie, ponieważ władze, jak zwykle, obudzą się zbyt późno.
Prawdopodobnie słyszeliście o tym, że sztuczna inteligencja (SI) zdała egzamin lekarski (2). Nie wiem, czy wiecie, ale za pomocą wyspecjalizowanej SI każdy z nas może stawiać diagnozy na poziomie lekarza (3). Glass AI nie potrafi jeszcze analizować skanów, ale do tego można użyć innego oprogramowania (4). Obecnie na świecie mamy takie możliwości, że możemy w Iławie postawić eksperymentalną przychodnię i w prosty oraz tani sposób pomagać tysiącom ludzi. Rozwiąże to problemy z kolejkami, brakiem lekarzy, wypisywaniem leków na chybił trafił, brakiem informowania pacjentów, wypisywaniem leków wchodzących w niebezpieczne interakcje z lekami już branych, przepisywaniem reklamowanych leków, kosztami i czasem traconym przez ludzi. Wystarczy wykształcić sprawnych operatorów systemu, którzy posiadają ogólną wiedzę medyczną oraz potrafią weryfikować informacje w pracach naukowych.
Lekarz, w takiej funkcji jaką pełni obecnie, czyli skarbnicy wiedzy przechowywanej w swojej głowie, staje się coraz mniej potrzebny. Oczywiście jeszcze przez długi czas przyda się ludzki, lekarski, mózg w sytuacjach ratowniczych, wymagających szybkiej decyzji, podczas operacji czy jako czynnik terapeutyczny czy uspokajający, bo ludzie nie wierzą maszynom. Ale już teraz należy kształcić nie lekarzy – potrafiących stosować procedury, na podstawie przyswojonych wiadomości, ale naukowców, którzy będą w stanie robić badania. Obecnie niestety lekarze nie potrafią wyjść poza utarte ścieżki i jeśli człowiek ma niestandardową przypadłość, to ani nie chcą prowadzić badań w kierunku rozwiązania problemu, ani pomóc pacjentowi w prowadzeniu badań – bo nie mają tego w rozdzielniku.
Obecne pokolenie lekarzy nie ma się czego bać, dopracuje sobie do emerytury w „starym trybie”, ale ludziom, przy obecnych możliwościach, należy się znacznie więcej niż standardowe porady i warto zrobić to w Iławie. Korzystając z dostępnej wiedzy, potrafimy wykształcić lepszych fachowców niż polskie uniwersytety – fatalnie notowane w światowych rankingach. Ludzie wykształcą się prawie sami, wystarczy dać im dojście do narzędzi diagnostycznych i SI. Mamy świetną wirtualną rzeczywistość do nauki anatomii czy farmakologii. Mamy dostęp nawet do darmowych kursów analizy transkryptomu na poziomie pojedynczej komórki. Sekwensery DNA są coraz tańsze więc tuż za rogiem jest medycyna personalna. Mamy wszystko pod ręką, oprócz chęci do eksperymentowania dla dobra mieszkańców.
Ktoś spyta. A co jeśli maszyna postawi błędną diagnozę? A co jeśli pacjent umrze? Będziesz wtedy miał swój eksperyment! - doda. Już teraz mogę powiedzieć że maszyna będzie popełniać błędy, a pacjenci będą umierać. Ale będzie to mniej śmierci i pomyłek niż obecnie robią ludzie-lekarze. Poza tym ma to być tylko dla chętnych, poza systemem medycznym. Dajmy ludziom sprawdzić te podejście i niech zwycięży lepszy. To jest demokracja w praktyce.
Dziennikarze już zaczynają zauważać że przyszłość dla większości ludzkości to dochód podstawowy (5), sposobem na wyrwanie się z tego fatum jest jedynie edukacja i rozwój technologii. Urzędnicy nam tego nie zapewnią, musimy zawalczyć o naszą przyszłość sami. A takie projekty jak wspomniany są, nie dość że przyszłościowe, to interesujące i rozwijające. Czeka nas w Iławie albo rozwój i zabawa albo wieczna stagnacja. Jeszcze nie jest za późno żeby z naszych okolic zacząć robić enklawę, która nie utonie w globalnym marazmie i biedzie.
Już wkrótce rozpoczynam kurs biologii syntetycznej i genomiki: https://www.instytut.ilawa.pl/kurs ,a potem może uda się wrócić do sztucznej inteligencji, komputerów kwantowych, czego uczenie młodzieży rozpocząłem kilka lat temu: https://klubnauki.pl
PS. Szukam sali do zajęć bo urzędnicy nawet tego nie chcą udostępnić choć mają pomieszczeń pełno – niestety tylko dla swoich znajomych.
PS 2 . Jakby jednak ktoś się uparł że mu potrzebny legalny świstek do leczenia ludzi to może sobie kupić tanio - jak niżej Patent nie jest nowy, już 20 lat temu mogłem kupić w ten sposób papierek, typu "dyplom", z uczelni w Kijowie. Też legalnie, też uznawany przez RP.
Pojawił się artykuł że CzatGPT nie zdał polskiego egzaminu z chorób wewnętrznych. Skoro twórcy nazywają opisany proces badaniem, to ja nazwę to propagandową obroną cechu lekarskiego przed rzeczywistością. Jako odniesienie, skrin mojej odpowiedzi do tłita.
Nasi lekarze gdyby mogli to by zamknęli internet. Na szczęście dzięki technologii ludzie dostają możliwość weryfikacji diagnoz choć niestety cały czas mają utrudniony dostęp do profesjonalnie obsługiwanych narzędzi diagnostycznych. Jeżeli obsługuje je na prowincji słabo wykształcona osoba, ale z dyplomem od lokalnego cechu lekarzy, to niestety tworzy się problem.
Iławscy urzędnicy wzięli właśnie udział w aktywnym promowaniu rozwiązań i produktów jednej z zagranicznych firm, która zarabia na sprzedaży ich urzędom. Zrobili to na tyle sprawnie że firma dostarczy, czy zainstaluje na iławskim przejściu, światła z czujnikiem ruchu. Takie czujniki można kupić od kilkudziesięciu lat za grosze, w wersji profesjonalnej za kilkaset złotych ale są i droższe. Całe przejście to koszt kilkudziesięciu tysięcy.
Podejrzewam że skuteczna kampania reklamowa Orange kosztowałaby więcej niż te przejścia, gdyby musieli za nią zapłacić. Natomiast tutaj wykorzystali urzędników, którzy np. wywierali psychiczną presję na dzieci w szkołach, zachęcali do głosowania używając autorytetu nauczycieli i systemów komunikacji szkolnej. Jest to kolejne użycie tych systemów komunikacyjnych do robienia prywaty, jak to miało miejsce przy budżecie obywatelskim, gdzie jedna ze szkół promowała projekty wyłącznie swoich znajomych. Zwróciłem na to uwagę urzędnikom, ale chyba nie dotarło, skoro szkoła bierze udział w akcji reklamowej zagranicznej firmy.
Orange to firma zagraniczna, której największym udziałowcem jest rząd francuski, czyli, delikatnie mówiąc, organ niezbyt nam przyjazny. Udział w niej lokalnych urzędników ogólnie wygląda jak tradycyjne oddawanie dóbr lokalnych mieszkańców Białym Ludziom, przez wodzów plemienia, za kolorowe koraliki.
Jedynym plusem tej akcji jest to, że takie przejście w Iławie powstanie i mieszkańcy będą mogli przetestować jego wady i zalety.
Natomiast co trzeba zrobić, gdy mleko się już rozlało? Z punktu widzenia marketingowego jest to bardzo sprawna akcja public relations, podnosząca świadomość marki Orange i ich rozwiązań „smart cities”. Dzięki zaangażowaniu niczego nie podejrzewających ludzi, firmie udało się dotrzeć ze skutecznym przekazem do większości mieszkańców. Dodatkowo przekaz będzie wzmacniany jeszcze kilkukrotnie – np. przy oddawaniu przejścia do użytku. Może wpłynąć to w przyszłości, w znacznym stopniu, na wybór rozwiązań tej firmy przez lokalne władze.
Tak więc pierwsza sprawa to trzeba zrobić wszystko żeby uniemożliwić firmie Orange udział w przetargach miejskich i powiatowych przez następne, np. 10 lat. Dotyczy to też innych zamówień publicznych. Tak żeby nie uzyskała korzyści ze współpracy z urzędnikami i z wykorzystania dzieci. Na ewentualne próby wdrażania w Iławie takich rozwiązań przez Orange lub przez jaj partnerów będę zwracał uwagę w najbliższych latach.
Druga rzecz to trzeba wdrożyć systemowe rozwiązania dzięki którym urzędnicy przestaną traktować urzędowe placówki, którymi kierują jak własne folwarki. Można to zrobić wdrażając jasną politykę dotyczącą wykorzystania środków komunikacji, pomieszczeń, sprzętu i innych możliwości jakimi te dysponują. Tak aby placówki publiczne mogły służyć wszystkim mieszkańcom. Chodzi choćby o załatwienie prostej sprawy wynajmu pomieszczeń dla organizacji społecznych czy grup sportowych. Tak żeby cennik i warunki były jasno dostępne dla wszystkich, w każdej instytucji. Czy to takie trudne?
A tak na marginesie. Zauważyliście że Miasto więcej wysiłku włożyło w promocję tego przejścia niż w lobbing drogi S5 w pobliżu Iławy? :-)
Trochę się obawiałem że droga S5 naprawdę może przebiegać blisko Iławy. Przyniosłoby to mieszkańcom głównie straty. Nasze władze samorządowe chyba myślą tak samo. Wnioskuję to po tym co robią w praktyce w tej sprawie. A nie robią właściwie niczego.
(więcej na temat S5 w Iławie, propozycje inwestycyjne/negocjacyjne i link do ankiet na stronie: https://www.swuj.pl/s5 )
Gdyby przebieg S5 bardzo blisko Iławy rzeczywiście byłaby dla miejscowych władz ważny, widać by było przygotowanie się do dyskusji o tym wariancie. Śledzę tą sprawę od jakiegoś czasu i jednym z niewielu argumentów było to, że mogą powstać obok Iławy nowe miejsca pracy, bo... gdzieś tam, przy drodze, powstał jakiś magazyn. I tyle było w opracowaniu Miasta Iławy na ten temat. Żadnych danych na potwierdzenie, żadnych symulacji przy różnych wariantach przyszłości. Na spotkaniu w Lubawie widać było, że tamte władze są przygotowane i przytoczyły argumenty liczbowe. I to jest podstawa do dyskusji. U nas? Krąży argument o niebotycznej szansie dla Iławy, oparty na historycznych analogiach. Fajne, ale jak z tym dyskutować skoro zwolennicy tej tezy nie próbują nawet wytłumaczyć na jakich danych czy przewidywaniach opierają swoje twierdzenia? W materiale wideo przytoczyłem argument z czasów Imperium Rzymskiego, ale wolę liczby i fakty, które tam znajdziecie. Inny argument to to, że warto żeby droga przeorała nasze lasy, bo jak wygra wariant zielony to gdzieś indziej naruszy przyrodę. To przykre ale jak to się ma do strat które przy wariantach „iławskich” poniosą tysiące ludzi, korzystających z miejscowej natury? Nie mówiąc już o faunie i florze.
Gdyby władzom zależało, to robione byłyby w Iławie kampanie społeczne jakich nigdy tu nie widziano. Zobaczylibyście wymyślne reklamy, ciekawe osoby wspierające „iławskie” warianty, itp. Ze strony samorządów iławskich są jakieś pojedyncze wystąpienia w mediach, tak żeby pokazać że broni się interesów Iławy, że coś się dzieje i to właściwie tyle. Myślę że władze kalkulują tak jak ja, że wariant czerwony i fioletowy może przynieść korzyści najwyżej 2-3% mieszkańców, reszta na tym straci lub będzie to dla nich obojętne. Może jest tak jak w Nowym Mieście gdzie wójt nie jest pewny czy odpowiada im wariant zielony, a mieszkańcy są przeciw. Wiadomo przecież, że ta droga to ułatwienie tranzytu między Zachodem a Wschodem, a my znaleźliśmy się na jej trasie tylko jako przypadkowy pionek.
A może samorząd chce rozpocząć kampanię za wariantami „iławskimi” dopiero na konsultacjach w Iławie? Zobaczymy.
Na razie zapraszam na moją, krótką analizę korzyści i strat z poszczególnych wariantów, opartą na danych i faktach. W poniższym materiale wideo:
I poniżej aktualizacja po spotkaniu 12.01.2023
Są to pytania jakie zadałem w trakcie konsultacji i odpowiedzi GDDKIA.
Odpowiedzi są takie, że nie wiedzą ile zapłacą mieszkańcy Iławy za dojazd np. do Ostródy nową drogą. Ani nie chcą zapewnić, że takie przejazdy lokalne będą darmowe. Nie są także przewidziane żadne rekompensaty dla tysięcy ludzi którzy stracą możliwość efektywnej redukcji stresu w lasach za osiedlem Podleśne. A przecież można by zaproponować mieszkańcom za to lasek miejski, darmową komunikację do lasów na północy, pomoc przy walce z wycinkami za pomocą dopłat do nadleśnictw i prawdopodobnie 100 innych pomysłów na zrekompensowanie mieszkańcom Iławy tych strat. Ale jak to urzędnicy - szkód chcą narobić, a zwykłym ludziom, którzy na tym stracą każą spadać na bambus - "bo prawo", "bo nie mogą". Klasyka polskiej demokracji.
I mała aktualizacja 14.01.2023
Nagle pojawiły się argumenty że warto ciąć i zanieczyszczać lasy, które służą tysiącom mieszkańcom Iławy do relaksu, bo gdzieś, w jakimś Wygwizdowie Dolnym, gdzie mieszka nastu mieszkańców, popsuje się krajobraz. Aż dziwne, że te argumenty podnoszone są przez osoby z Iławą jakoś związane.
No to spójrzmy na mapę pobliskich terenów chronionych, na którą naniesiono poszczególne warianty.
Trasa wariantów „iławskich” została wytyczona akurat obok rezerwatu przyrody o znaczeniu międzynarodowym! Rezerwat przyrody Jezioro Karaś jest, jako jeden z niewielu obszarów przyrody w Polsce, wpisany listę Konwencji Ramsarskiej. Tam są miejsca lęgowe ponad 100 gatunków ptaków wśród który wiele wpisanych jest Czerwonej Księgi Zwierząt. Czyli zagrożone są wymarciem. Ranga tego rezerwatu jest nieporównywalna z Drwęcą na której chroni się głównie ryby, którym droga niewiele zaszkodzi. Zresztą wszystkie warianty przecinają Drwęcę.
Argumentem dla zwolenników wariantów „iławskich” jest to, że las za osiedlem Podleśne i tak jest już ustawicznie niszczony przez urzędników RP, więc bez problemu można go zniszczyć jeszcze bardziej. O tym, że warto objąć go także ochroną, żeby stawał się coraz piękniejszy, politycy nie raczyli pomyśleć, ale do wycinek są pierwsi. I to w momencie, w którym coraz więcej mówi się o funkcji społecznej lasu, a ludzie zaczynają podnosić głowy i zdawać sobie sprawę, że i im należy się choć trochę kontaktu z naturą. Dlatego od jakiegoś czasu postulujemy utworzenie tam lasku miejskiego.
Co do „ekologiczności” poszczególnych wariantów w naszej okolicy. Poza Karasiem warianty „iławskie” przecinają w większym stopniu obszary siedliskowe, a „zielony” przecina głównie formy ochrony przyrody, o niewielkich rygorach ochronności jak obszary chronionego krajobrazu czy parki krajobrazowe. Jak ktoś chce zobaczyć jak wygląda taka „ochrona” w praktyce może odwiedzić lasy na północy Iławy, gdzie liczne wycinki drzew „dodają uroku” krajobrazowi parku.
Podsumowując. Biorąc pod uwagę argumenty społeczne i środowiskowe, wybór przez GDDKiA któregokolwiek z wariantów przebiegających koło Iławy byłby co najmniej dziwny.
Obszary chronione na mapie każdy może podejrzeć sobie tutaj: https://geoserwis.gdos.gov.pl/mapy/ i samemu porównać wagę poszczególnych rodzajów ochrony.
Argumenty z filmiku, który nagrałem:
Trwają
właśnie konsultacje na temat budowy drogi S5, która ma przechodzić
w pobliżu Iławy. I powstaje pytanie, który z wariantów
najkorzystniejszy jest dla mieszkańców Iławy.
Jakie
rozwiązania proponuje nam Generalna dyrekcja dróg krajowych?
Dwa
warianty przekierowujące tranzyt z Niemiec na wschód przez nasze
lasy, które trzeba będzie częściowo wyciąć. Albo wariant do
którego trzeba będzie dojechać 10 kilometrów, drogą na Lubawę.
Co nam dają warianty z wycinką lasu, jeśli chodzi o oszczędność
czasu dojazdu gdziekolwiek? Wariant czerwony w kierunku Ostródy,
Olsztyna skróci nam drogę o minutę, a żeby dojechać do
Grudziądza mieszkańcy Iławy będą musieli się najpierw cofnąć
więc zysk też będzie jedynie kilkuminutowy. Przy wariancie
fioletowym mamy jeden węzeł więcej w kierunku na Grudziądz ale
wtedy droga jest dłuższa więc czas dojazdu wychodzi prawie tak
samo jak przy wariancie zielonym. Różnica to około 3km. A i to
może się zmienić w ciągu dalszych prac. Przy czym trzeba wziąć
pod uwagę że w ministerstwie już rozpoczęto pracę nad
wprowadzeniem płatności za drogi ekspresowe. Więc trzeba się
zastanowić czy chcemy zapłacić 10-30zł za luksus dojazdu minutę
szybciej do Olsztyna czy za kilka minut oszczędności w kierunku na
Grudziądz.
Jeśli
chodzi o ekonomię dla przedsiębiorstw to wystarczy sobie rozłożyć
koszt kilku kilometrów więcej na ilość produktów które
wieziemy. Załóżmy nawet że oszczędzimy 10km w dojazdach tam czy
z powrotem czyli 3 litry paliwa. Gdy rozłożymy 20zł na np. 100
szt. przewożonych mebli, da nam to 20 gr. oszczędności na sztuce.
Nie jest to koszt który waży na decyzji zakupowej podejmowanej
przez klienta. A jeśli weźmiemy produkty o wyższej technologii niż
drewno czy meble to w ogóle nie ma tutaj tematu tego rodzaju
oszczędności. To jest mniej niż grosze na sztukę.
Pojawia
się argument awansu cywilizacyjnego jeśli droga przebiegnie bliżej
Iławy. 30 lat temu to był argument ale na obecnym etapie rozwoju
nie jest. Zmienił się kształt globalnego handlu i struktura
własnościowa biznesów w Polsce, poprzejmowanych przez korporacje.
Nie jest tak jak było na dawnych prowincjach starożytnego Rzymu, że
zrobią nam pierwszą drogę którą kupcy dotrą do niedostępnych
dotąd terenów. Drogi już są, a że niektóre kiepskie i
poblokowane szlabanami to po prostu trzeba rozwiązać te problemy, a
nie liczyć magicznie na jakiś rozwój związany z nową drogą.
Wystarczy
spojrzeć na Ostródę, która od wielu lat jest przy drodze
ekspresowej a ma większe bezrobocie od nas i mniejszy dochód na
mieszkańca.
Poza
tym, jeśli ktoś liczy na jakiejś nowe miejsca pracy to chyba dawno
nie był w jakiejś nowoczesnej fabryce czy magazynie. Coraz więcej
w nich automatyzacji i robotyki, a niewykształcona siła robocza
staje się coraz bardziej zbędna.
No
i to by było na tyle jeżeli chodzi o potencjalne zyski z przebiegu
tej trasy niedaleko Iławy. Dla mieszkańców Iławy, którzy nie
jeżdżą często samochodem w dłuższe trasy na Zachód i nie są
właścicielami dużej korporacji, żadnych zysków z tym związanych
po prostu nie ma. Natomiast wariant zielony ma szanse uwolnić nas od
ruchu tranzytowego przez centrum Iławy i nam ,mieszkańcom
swobodniej będzie się jeździło.
A
teraz o stratach przy wariantach przebiegających przez iławskie
lasy.
Urzędnicy
i politycy lubią przedstawiać się jako ekologiczni co polega
głównie na zrobieniu sobie zdjęcia z rowerem, zdjęcia w tramwaju
i zasadzenia jakiegoś drzewa. No i na opowiadaniu modnych narracji
klimatycznych. Jeżeli chodzi o praktykę to, jak widzimy to w Iławie
i w okolicach, nie mają żadnego problemu z niszczeniem i
betonowaniem przyrody. Ta droga jeśli będzie przebiegać koło
Iławy to niszczenie kolejnych hektarów roślinności i zwierząt.
Nie dość że wokół są częste wycinki to mieszkańcy Iławy i
okolic są wśród tych obywateli Polski, którzy mają najdalej do
parków narodowych. Nie dość że te warianty zniszczą nasze lasy,
pozbawią mieszkańców terenów do rekreacji , do zbierania grzybów,
doi wypoczynku, wypłoszą zwierzęta to dodatkowo będą przechodzić
obok rezerwatu przyrody Karaś i stresować tamtejsze ptaki, które
są niby pod ochroną. Dodatkowo znowu dewastujemy Dolinę Iławki.
Przyroda
w Iławie i wokół to jedno z nielicznych naszych zasobów i nie
powinniśmy dać sobie tego łatwo zabierać. Nasze starania powinny
iść w drugą stronę. W kierunku stworzenia mieszkańcom Iławy
coraz lepszych warunków życia i wspieranie nowoczesnych sposobów
rozwoju. Stąd wariant Zielony, przebiegający obok Lubawy jest dla
nas najkorzystniejszy.